piątek, 30 czerwca 2017

W cieniu akweduktu

Od zawsze, czyli od czasu kiedy zamieszkałam w Toskanii (wcześniej nie pamiętam), chciałam zobaczyć z bliska akwedukt w pobliżu Lukki. Za każdym razem kiedy jechaliśmy nad morze, do Pizy, Lukki w każdym razie w tamtym kierunku, obiecywałam sobie, że teraz się zatrzymamy. Kończyło się jednak na "następnym razem". No i tak, podczas niobecności naszych pociech (są u Rodziny w Polsce) czas nam się bardzo dziwnie dłuuuży... No i przyszedł ten "następny raz" ! 
W niedzielne przedpołudnie udało się ! Dotarliśmy do akwedutku. Nie czytałam na temat tego miejsca, nawet nie wiedzieliśmy gdzie tak naprawdę mamy jechać. Tym zajął się Andrea. Ja doszukiwałam się rzymskich podwalin, historii z brodą dłuższą niż sam obiekt. A jednak nie ! to całkiem "nowa" konstrukcja! 
Ta budowla, w stylu neoklasycznym, ciągnie się przez ponad 3 km i podtrzymywana jest przez 460 łuków o wysokści 12 metrów. Obiekt budowany był z przerwami, w latach 1823-1851. Projektem zajął się architekt Lorenzo Nottolini. 
Akwedukt został dosłownie przecięty przebiegającą prostopadle do budowli, autostradą A11, łączącą Florencję z Pizą (Firenze-Mare). To jednak w niczym nie ujmuje jego świetności. Dziś nie pełni już swojej pierwotnej funkcji, ale ścieżka wzdłuż jego murów jest doskonałym miejscem na spacery, jogging czy jazdę na rowerze. 
Zresztą sami zobaczcie.













W obiektywie Mężą. A przecież mógł powiedzieć: nie garb się, podbródek wyrzej, koszula w spodenki ...