czwartek, 16 sierpnia 2012

Niewdzięczny kocur z Pienzy

 
Wczoraj rano na Piazza del Duomo w Pistoi spotkałam się z bardzo sympatyczną Rodziną z Poznania.
Asia, Piotr i czteroletnia Zuzia to zapaleni Turyści! Gdzie ich nie było od ubiegłej soboty! Jak się okazało tego samego dnia byliśmy w Sienie. Szkoda, że się nie spotkaliśmy bo naprawdę bardzo miło nam się rozmawiało. Dziennie robią wiele kilometrów. Ulokowałąm ich u Super Mario, sąsiada Leonardo (o tym w poprzednim poście).  Apartament okazał się strzałem w dziesiątkę. Potwierdziło się również, że “moje” okolice to świetna baza wypadowa. Odbyła się również wymiana handlowa: polskie kabanosy na bilety do Galerii Uffizi!
We wtorek wybrali się do Pienzy. Zachwytom nie było końca. Aparat fotograficzny właściwie wrzał! Modelem był również miejscowy dachowiec, który właśnie uciął sobie poobiednią drzemkę przed drzwiami wejściowymi do jednego z domów. Zuzia chciała pogłaskać kota a ten odwrócił się i ugryzł ją (ma dwie dziurki po zębach) na zgięciu łokciowym. W obawie przed infekcją i ewentualnymi chorobami, udali się na pogotowie do Montepulciano. Po bardzo bardzo długim oczekiwaniu Zuzia została opatrzona. Płacz i ból minęły. Przez dwa dni nie może się kąpać ani w basenie ani w morzu, ale przecież nie tylko o to chodzi w wakacje, nieprawdaż?
A tak swoją drogą to co tego kota ugryzło, że ugryzł Zuzię?
Chciałam dołączyć jakieś zdjęcie kota, ale ja nie lubię tych zwierząt i tym bardziej ich nie fotografuję. Chociaż powiem szczerze, że podobają mi się niektóre zdjęcia kotów na tle Toskanii (tylko i wyłącznie!). Jedyne jakie znalazłam w rodzinnym archiwum, pokazuje mój stosunek do nich. Jak widać u mnie koty schodzą na drugi plan...
 
Bezimienny kot z Vinci
 

4 komentarze:

  1. ten kot to pewnie odwet za te kabanosy, że nie jemu, a na galerię poszły ;), dzielna Mała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Joasiu, to my bardzo marnie wypadliśmy na tle poznaniaków. I tak się cieszę ,że dotarliśmy do Volterry i Florencji( Vinci i Pistoi nie liczę bo to rzut beretem) ,bo zapowiadało się,że nigdzie nosa nie wyściubimy , tak nam było dobrze wiesz gdzie.Kotów toskańskich jak chcesz to Ci podeślę bo to mój ulubiony temat obok toskańskich okien:-). W ogóle koty niestety lubię i jak zrobię kociego posta to być może Ci się narażę, więc jak zobaczysz koci tytuł to raczej nie czytaj.Całusy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko, nie narazisz mi się na pewno! Na zdjęciach lubię koty a te na pięknym toskańskim tle są naprawdę wyjątkowe. Świetnie oddają klimat życia w Toskanii. Są piękne, spokojne i taakie rozleniwione...

      Usuń