poniedziałek, 21 maja 2012

Art&Tourism czyli "kulturalny" turysta :)

W dniach 18-20 maja, na terenie Fortezza da Basso we Florencji, po raz pierwszy, odbyły się targi pod hasłem "Art&Tourism". Jak podkreślają organizatorzy, pomysł narodził się z zapotrzebowania. Statystyki bowiem podają, że co roku do Włoch (z czego najwięcej do Toskanii) przyjeżdża 300.000.000 turystów z całego świata właśnie dla włoskiej kultury i sztuki! Targi były doskonałą okazją do zaprezentowania odwiedzającym, wyjątkowych bogactw Włoch.


http://www.artandtourism.it/
W Fortezza da Basso nie mogło zabraknąć VisiToscana! Wybrałam się tam razem z Małgorzatą Matyjaszczyk, która w ramach współpracy z moją firmą, prowadzi warsztaty artystyczne. Pojawiłyśmy się we Florencji już pierwszego dnia, unikając tym samym kolejek i tłumów odwiedzających. Najbardziej interesowała mnie oczywiście Toskania, której nota bene poświęcone było najwięcej stoisk.
Wystawcy to głównie największe włoskie muzea, biblioteki, galerie sztuki i hotele.
Nie będę ukrywać, że udało mi się zdobyć kilka bardzo cennych, dla mojej pracy, informacji. Nawiązałam nowe, ciekawe kontakty z których mam nadzieję skorzystać w najbliższej przyszłości.

czwartek, 17 maja 2012

Nie wszystko złoto co się świeci

Kilka tygodni temu zostałam poproszona o zorganizowanie pobytu w Toskanii dla grupy 15 osobowej. Założenie było takie, że wszyscy mają być zakwaterowani w jednym miejscu. Wiadomo w grupie raźniej! Wspólne kąpiele w basenie, bawiące się dzieci i biesiadowanie...
Sprawa na pierwszy rzut oka wydaje się może i prosta, ale nie do końca. Znaleźć fajne miejsce dla takiej grupy w najbardziej obleganym przez Włochów tygodniu sierpnia (między 11 a 18 sierpnia) nie jest łatwe. 
Przypomnę, że 15 sierpnia obchodzone jest ważne święto kościelne Wniebowzięcie NMP, we Włoszech bardziej znane pod nazwą Ferragosto (łac. feriae Augusti). Jak podają źródła historyczne święto zostało ustanowione w roku 18 p.n.e przez Cesarza Augusta. Założeniem Augusta  było świętowanie, w tym dniu, ukończonych właśnie żniw i głównych prac rolnych. Jednym słowem zasłużony odpoczynek po cięzkiej fizycznej pracy. 
W sierpniu we Włoszech, szczególnie w miastach,  jest naprawdę bardzo gorąco. Włosi często planują "ucieczkę" poza miasto w tym czasie już na początku roku, stąd ja miałam jeszcze trudniejsze zadanie. Wszystkie moje sprawdzone agriturismi, hotele i B&B od dawna były już zarezerwowane. W poszukiwaniu nowych miejsc udaliśmy się w okolice Casciana Terme (powiat Piza). Celem naszej wyprawy był uroczy domek z basenem, odpowiedni aby pomieścić wszystkich 15 członów wyprawy! Wypatrzyałam ten obiekt w internecie i wiadomym było, że przed złożeniem oferty moim Klientom musimy go obejrzeć.
Z właścicielką umówiliśmy się na godzinę 11.00. Zjawiła się "po włosku" bo z godzinnym opóżnieniem. Nie myślcie, że specjalnie się tłumaczyła! Andrea jest Włochem, ale spóźnień nie toleruje, żadnych! Zresztą ja nadal się do tego nie przyzwyczaiłam. Już po tym nastawieni byliśmy bojowo, nie mówiąc o naszych Dziewczynach, które dostawały "kota" bo tak naprawdę nie mogły zrozumieć na kogo i po co tam czekamy. W końcu dane nam było obejrzeć domek. Położony mega-malowniczo! Zanurzony w zieleni drzewek oliwnych i owocowych. Zewsząd roztaczał się zapach kwitnącego już jaśminu... Słychać śpiew ptaków i kojącą uszy, błogą ciszę! W środku przyznam szczerze po pierwszym zachwycie salonem i jadalnią (całość w kamieniu i drewnie, wielkie panoramiczne okno, właściwie szklana ściana!) nic mi się już nie podobało. Jedna sypialnia była urządzona "w miarę". Inne to naszym zdaniem składowisko niepotrzebnych mebli po całej rodzinie. Niby, widać tam jakiś styl, ale to nie dla mnie. Obchodziliśmy pokój za pokojem i jedyne komentarze jakie między sobą robiliśmy (po cichutku oczywiście) to co naszym zdaniem trzeba zmienić żeby nadać temu domkowi klimatu. Nie jestem architektem wnętrz, ale wychodzę z założenia, że dom urządza się przede wszystkim z sercem. Tam tego serca, naszym zdaniem, zabrakło. Nie miałabym odwagi polecić tego miejsca nikomu. Może się mylę, ale wolę nie ryzykować! Aha, plusem okazł się basen. Bardzo ładnie położny na skraju wzgórza, skąd rozciągał się widok na okolicę.
Warto dodać, że okolice Casciana Terme są bardzo "pofałdowane". Jedzie się bardzo krętymi drogami (coś mniej więcej jak Chianti). Tego dnia słońca nie było zbyt wiele, ale za to wiał silny wiatr. Przez to, czasami mieliśmy wrażenie, że jesteśmy raczej w Iralndii niż Toskanii. Wiatr hulał bardzo malowniczo wśród jeszcze zielonych łanów zbóż.   
Fot. Toscana Trekking
Zbliżała się godzina obiadu. Sofia wiedziała, że z miejsca w którym będziemy jest już blisko nad morze (40 km do Cecina) namówiła nas oczywiście na frutti di mare. Jak się okazało znaleziona przypadkiem, pierwsza lepsza restauracja tuż nad brzegiem morza w miejscowości Vada, była najlepszym punktem programu dnia! Do dziś wspominam  spezzatino di polpo con le patate (rodzaj gulaszu z ośmiornicy z ziemniakami), spaghetti allo scoglio (czyli z owocami morza z przewagą muli i małż  ) i sorbet cytrynowy. Zaletą tej przytulnej restauracji, oprócz wyśmienitego jedzenia, było jej położenie, nad samym brzegiem morza! Siedzieliśmy na werandzie a od piasku dzielił nas tylko mały, biały płotek. Dziewczyny biegały boso po piasku i nie były jedyne. Z daleka było widać nawet kilka osób w kostiumach kąpielowych. Faktycznie, gdyby nie ten wiatr byłaby naprawdę plażowa pogoda... 



poniedziałek, 14 maja 2012

Z Krakowa do Toskanii w dwie godziny!

Świetna informacja dla Turystów wybierających się samolotem do Toskanii.


Polskie Linie Lotnicze EuroLOT od 7 czerwca 2012
powiększyły swoją sieć połączeń o bezpośredni lot z Krakowa (lotnisko Balice) do Florencji (lotnisko Peretola). 

Wyloty z Krakowa do Florencji:
14.45 - 16.45 w czwartek i niedzielę

Wyloty z Florencji do Krakowa:
17.20 - 19.20 w czwartek i niedzielę 

Cena biletu z podatkami i opłatami lotniskowymi zarezerwowanego online to
ok. PLN 448,00.


niedziela, 13 maja 2012

Warszaty artystyczne czyli niezła spółka!

Warsztaty skończyły się już tydzień temu, ja jednak zajęta nowymi zleceniami, dopiero dziś znalazłam chwilę czasu na opisanie, przynajmniej w telegraficznym skrócie, swoich refleksji.
Do naszych pierwszych wspólnych warsztatów (przypomnę, że trwały od 29 kwietnia do 4 maja włącznie) przygotowywałyśmy się z Małgosią Matyjaszczyk właściwie od początku lutego. Od momentu kiedy w naszych głowach zrodził się taki pomysł, role były jasno podzielone. Obydwie wiedziałyśmy, że nie wchodzi w grę zamiana miejsc... Gosia nie ma, nazwijmy to zgrabnie, "pasji" żeby zajmować się tak przyziemnymi sprawami jak chociażby rezerwacja noclegu a ja z kolei bez "pasji" posługuję się piórkiem i węglem
Moim zadaniem było znalezienie odpowiedniego miejsca na ulokowanie uczestników i osób im towarzyszących, zorganizowanie kolacji powitalnej, pożegnalnego pikniku w Giaccherino czy chociażby zwiedzania Florencji z polskojęzycznym przewodnikiem. Czułam się jak ryba w wodzie kiedy wysyłałam maile, dzwoniłam, rezerwowałam... Małgosia zadbała natomiast o "strawę" duchową. Poprowadziła naszych podopiecznych swoimi ścieżkami. W ciągu 5 dni (przeleciały tak szybko!!!) odwiedzili wiele ciekawych miejsc min. Vinci, Certaldo, Lukkę, Pistoję, Florencję, Montecatini, Chianti... Osobiście, od prawie 5 lat jestem pod wielkim wrażeniem jej umiejętności. Powtarzam zawsze, że Małgosia jest kobietą Renesansu! Ma za sobą wieloletnie doświadczenie w zawodzie nauczyciela. Jest w tym niezaprzeczalnie dobra. Nie było sensu ryzykować zamianą :)
Dziś mogę oficjalnie napisać, że nasze pierwsze warsztaty artystyczne były naprawdę bardzo udane. Oczywiście ukłony należą się przede wszystkim naszym zacnym Gościom!!! Chciałabym podziękować Marylce, Lucynie, Danusi, Adeli, Oli, Ani, Agnieszce i Jurkowi. Ja bardzo żałuję, że spędziłam z Wami tak mało czasu. Trzymam Was wszystkich za słowo, że jeszcze się spotkamy, tu w Toskanii.
Oto kilka zdjęć, których autorem jest Jerzy Ropel, mąż Lucynki, jendej z uczestniczek. 

Kolacja w agriturismo:


 No bistecca alla fiorentina, no party!


Piknik pod piniami:


Bruschette:


Panzanella:


Wszystkie składniki dzielnie posiekane przez moją Mamę, której jestem bardzo wdzięczna za pomoc w czasie trwania warsztatów.

Uczestniczki z Małgosią w plenerach:

Lukka


Greve in Chianti


San Gimignano




W zakładce warsztaty artystyczne znajdziecie naszą ofertę na wrzesień.
Gosiaku, dziękuję!


 

środa, 2 maja 2012

Pierwsi Goście, pierwsze refleksje

Dopiero dziś znalazłam chwilę czasu na opisanie moich refleksji dotyczących przyjazdu pierwszych Gości. Dni poprzedzające święta wielkanocne to jedno wielkie mrowienie w brzuchu. Już 4 kwietnia spodziewałam się pierwszych Gości a dwa dni póżniej następnych. Oczywiście najbardziej obawiałam się czy miejsca przeze mnie zaproponowane będą pokrywały się z oczekiwaniami, czy dopisze pogoda (a nie dopisała ponieważ w Wielką Sobotę spadał grad!), czy znajdą drogę do celu (nie wątpię w inteligencję, ale czasami skomplikowane rozjazdy), czy aby droga nie będzie zbyt kręta, itd... To tylko te najbardziej "rozsądne" z moich obaw. Czasasmi, to z kolei spostrzeżenia Andrei, wiele problemów wymyślałam sobie sama. Na większość z nich i tak nic nie mogłabym poradzić, no nic... taka już jestem.
Pierwsza Rodzina (dotarła szszęśliwie do Chianti po 18 godzinnej jeździe samochodem z okolic Torunia) i pierwszy telefon...Jak się okazuje, po przybyciu na miejsce "ciemno wszędzie, głucho wszędzie". Nie ma nikogo, wszystko zamknięte na trzy spusty... Ja akurat płaciłam w kasie za zakupy kiedy dostałam od nich telefon. Wyszłam tak jak stałam. Nie pamiętam czy z zakupami czy bez. Żeby było śmieszniej to oni uspokajali mnie!!! Goście, nie mogli wejść do swoich apartamentów, ale byli  zachwyceni położeniem agriturismo, widokami, spacerowali, rozglądali się po okolicy i rozprostowywali nogi... Ja w tym czasie wykonałam jakieś 100 telefonów. Po 30 minutach (dla mnie to była wieczność) właściciele się znaleźli. Pojechali na zakupy do pobliskiego miasteczka. Faktem jest, że moi Goście zaplanowali przyjazd na 13.30 (o czym poinformowałam wcześniej właścicieli) a była dopiero godzina 12.00! No nic, dziś jestem mądrzejsza o to doświadczenie i mam numery wszystkich telefonów nie tylko do właścicieli, ale także do osób, których pewnie w życiu nigdy nie spotkam, ale oni mogą znać moich właścicieli :) Wybór miejsca, w przypadku tej Rodziny, okazał się strzałem w dziesiątkę. Tak jak chcieli mogli zaszyć się w zupełnej głuszy, podziwiać toskańskie widoki, smakować toskańkiej kuchni no i toskańskiego wina. Jakby nie patrzył byli w samym sercu Chianti! Bardzo polubili się z Gospodarzami. Wspólnie zjedli wielkanocny obiad (we Włoszech najważniejszym posiłkiem podczas świąt wielkanocnych jest właśnie obiad) i nabyli od nich ilości hurtowe wybornego wina i oliwy z oliwek. Ja ze swoją rodziną miałam przyjemność "gościć" swoich pierwszych Gości w sobotę na obiedzie! Nie chodzi tu nawet o posiłek (o to zadbał Andrea), ale o panującą podczas spotkania atmosferę. Jakby nie patrzył nigdy wcześniej się nie znaliśmy a rozmowom i śmiechom nie było końca. Naszym córkom też ciężko było się rozstać. Bardzo doceniam fakt, że Państwo przyjechali do Pistoi żeby właśnie się ze mną spotkać. Jeszcze raz dziękuję!
Nastepni Goście to para, która zarezerwowała miejsce w agriturismo właściwie na kilka dni przed przyjazdem. Oczywiście świąteczna pogoda ich nie oszczędziła, ale jak przystało na prawdziwych Turystów zupełnie się nią nie przejmowali! Jak ja lubię takich ludzi!!! Szkoda tylko, że przez poszukiwanie słońca (akurat w Pistoi lało jak z cebra) nie mogliśmy się spotkać. Jak mi zapowiedzieli: następnym razem! Być może już w lipcu. Panie Przemku, trzymam za słowo.
Pani Ania z Mężem i rodziną (w tym śliczna Julcia, której niestety nie widziałam) przetarła szlaki turystyczne przed długim weekendem. Wielkie pokłony dla Państwa za odwagę podróżowania z takim malutkim dzieckiem i za niezwracanie uwagi na pogodę! Pani Ania wysłała mi maila, że dojechali już do Polski. Bardzo zadowoleni i pełni wrażeń.
Zapewniam, Toskania jest piękna w każdą pogodę!!!  
Bilans po pierwszych przyjazdach??? Jak najbardziej na plusie! Oprócz tego, że sama praca sprawia mi wielką przyjemność, teraz jestem już pewna, że mogę w pewien sposób dołożyć się do szczęścia innych. To jest dla mnie najważniejsze. Mam jeszcze większą motywację do pracy! A propos pracy, zabieram się za dwa nowe zlecenia!